Za nami pierwszy dzień niezwykłego festiwalu: Cohabitat Gathering 2012. Dlaczego niezwykłego? Co najmniej z trzech powodów...
Pierwszym jest tematyka festiwalu, który pełni rolę platformy wymiany wiedzy i inspiracji. Punktem wyjścia było budownictwo nowej generacji, mające na celu powstawanie nowych siedlisk ludzkich (cohabitatów). Podczas wystąpień ekspertów i fascynatówporuszane są zagadnienia z obszarówarchitektury naturalnej, lokalnej autonomii,koncepcji budowania społeczności czy maszyn open-hardware.
Drugim jest sposób finansowania tegorocznej odsłony festiwalu. Od kilkunastu dni Cohabitat Gathering 2012 jest na ustach nie tylko fascynatów architektury naturalnej, ale również marketingowców. Wszystko za sprawą crowdfundingu, czyli zbiórki społecznej. W tym roku twórca festiwalu, Paweł Sroczyński, zwrócił się do społeczności, która zawiązała się wokół Gatheringu, z prośbą o wsparcie finansowe na rzecz organizacji wydarzenia. A był to koszt niebagatelny, wynosił bowiem ponad 90 tysięcy złotych. Pieniądze udało się zebrać, jednak najciekawsze jest to, że ponad 50% wymaganej kwoty zebrano w ciągu ostatnich trzech dni akcji. W zbiórce funduszy zorganizowanej na portalu Polak Potrafi wzięły udział 583 osoby, co najlepiej obrazuje, jak silna społeczność stoi za Cohabitatem.
W ten oto sposób dochodzimy do trzeciego (i moim zdaniem – najważniejszego) powodu, dla którego Cohabitat Gathering 2012 należy nazwać niezwykłym. Mowa o wszystkich ludziach skupionych wokół tego przedsięwzięcia. Miałam dziś okazję porozmawiać z kilkunastoma osobami, które, w miarę swoich możliwości, udzielały się podczas festiwalu. Wszystkie one z chęcią angażowały się w działania mające na celu usprawnienie przebiegu tego wydarzenia. Co ciekawe, większość wolontariuszy, z którymi rozmawiałam, wykupiło wejściówki za co najmniej 150 zł, a mimo to nie stroniło od udzielania się podczas wszelakich prac – od noszenia skrzynek z ziołami po sprawdzanie wejściówek. Wszyscy byli pełni zapału i pozytywnej energii, a pytani o powód tak dobrego nastroju tłumaczyli, że przecież właśnie tworzą festiwal.
I chyba właśnie o to w tym wszystkim chodzi. Cohabitat Gathering 2012 to nie jest jakaś tam impreza, na którą ludzie przychodzą, żeby się pokazać. Nie jest to również miejsce, w którym można spotkać „ludzi, którym się należy, bo…”. Wreszcie – nie jest to żadna grupa zwariowanych hippisów i anarchistów, których mrzonki nigdy się nie ziszczą. W moim odczuciu Cohabitat to społeczność świadoma, wykształcona i wolna od toksyn naszej ery, ery strachu, złych nowin i kiepskiej gospodarki. To festiwal tworzony przez ludzi, którzy jednocześnie są jego odbiorcami. Ale przede wszystkim jest to wydarzenie skupiające mnóstwo fantastycznych osób, które naprawdę warto bliżej poznać. I właśnie to (a nie alternatywne budownictwo) jest powodem, dla którego nie przegapię drugiego dnia festiwalu :)